sobota, 10 października 2009

Uwielbiam jeździć autobusem. To naprawdę przeżycie dla mnie bardzo ekscytujące, choć czasem jest to sprawa dość niebezpieczna. No ale, wczoraj jechałem sobie autobusem sto czterdzieści pięć, wracając z Biskupina - swoją drogą, biegnąć na ten autobus, źle stanąłem na nodze, ta zaczęła mnie boleć i myślałem, że za żadne Chiny Ludowe nie dobiegnę do owego środka lokomocji - gdzieś o godzinie dziewiętnastej. Wracałbym pewnie o wiele później, gdyby nie to, że trzy godziny wcześniej stwierdziłem - spojrzawszy wcześniej przez balkon - że jest całkiem ciepło i ku swojej uciesze i protestom mamy ubrałem krótkie spodenki i koszulę, która później okazała się koszulą z ohydną plamą - dzięki Bogu - miej-więcej w miejscu, które zazwyczaj jest zakrywane przez rękaw.

Na szczęście dobiegłem i z wielką radością stwierdziłem, że w owym autobusie jest zaskakująco ciepło. Także usadziłem się wygodnie koło okna i z uciechą patrzyłem na przemijające obrazy. Jednakże krótko trwał ten mój cudowny stan, bo miejsce obok mnie zajęła młoda dziewczyna, pani jak dla mnie - no bo starsza ode mnie - która cały czas rozmawiała z kolegą ze studiów.

Gadka im się kleiła - ku mojej uciesze, bo zauważyłem, iż posiadam dziwny rodzaj empatii, która zmusza mnie, by było mi szkoda ludzi, którym rozmowa się nie klei. Uwielbiam słuchać takich rozmów. W ogóle uwielbiam słuchać. Bardziej niż mówić. Ogólnie rzecz biorąc nie lubię mówić. Chyba że jest taka potrzeba albo samo mówienie sprawia mi przyjemność.

Rozmawiali o różnych rzeczach. O programie komputerowym, który owa dziewczyna musiała napisać, ale jej coś nie wyszło. Albo o tym, że chłopak musi do niej wpaść. Jestem na sto procent pewien, że za jakiś czas ci ludzie będą parą. On chciał jej zaimponować i zarzucił ciekawostką na temat tego, że dwie proste równoległe przecinają się. Ona jednak nie zareagowała żywo na tę ciekawostkę. Są dwie możliwości jej postawy:
1) Wie, że są inne geometrię niż euklidesowa;
2) Pomyliła równoległość z prostopadłością.

Rozmowa się toczyła z różnym natężeniem, ale najbardziej zapadła mi w pamięć historia pewniej imprezy studenckiej, która odbywała się w akademiku chłopaka. Otóż. Każdy z uczestników miał dobrać się pary, ale był jeden problem - na trzydziestu chłopaków przypadały trzy dziewczyny, które i tak bawiły się w swoim towarzystwie. Skutkiem tego, jak to określił, była impreza gejowska. Opowieść nad zwyczaj zabawna. Przydałby się tu śmiech Wojtera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz