Także dzisiaj nie byłem w liceum numer 7, bo całkiem byłem zmęczony, więc spałem sobie do godziny 11, a później znów od 13 do 16, jeszcze później wypiłem sobie koka-kolę i dzięki temu (mimo że trochę mnie jednak trzęsie ; /)
okej, drugi tydzień ferii całkiem krejzolsko, u miłka przecież było tak krejzolsko z majerankiem, że nie da się tego opisać! to jest zdjęcie zrobione o 5:28, jeszcze nie poległem, bo na łóżku wylegiwałem się, nie śpiąc, jeszcze aż około 7, aż pokój się przewietrzył, a wszyscy mogli spać ze spokojną głową:
później były mnie lub bardziej krejzolskie sprawy, jak na przykład robienie frytek u wojtera albo zamiatanie u wojtera, albo płukanie zębów u wojtera.
a w weekend pojechałem sobie do barda, tam też było super krejzolsko:
to ja i moi kumple, ogólnie to całkiem spoko było siedzenie o piątej rano w nocy na fotelu, a obok straszny korytarz, gdzie zosia myślała, że tam ktoś stoi w oknie, a to obraz i oczywiście się bałem tego obrazu albo sny dziesięciosekundowe, totalnie dziwne i bardzo realne, także nie wiem, czy w końcu to była jawa czy sen. Albo opowiadanie opałce o lost i o jakubie, o matko to takie straszne, że w tej chatce nie było jakuba, tylko był ten zły ; /. Albo spoko było bieganie po zaspach i zjeżdżanie na tyłku moim.
I macie na koniec obiecujący, wrocławski zespół
na koniec też całkiem wspomnę Piwcia mojego krejzola.
jutro będzie krejzolsko z michasiem, bo ukradłem zosi apaszkę, także będziemy razem w apaszkach!
poniedziałek, 15 lutego 2010
sobota, 6 lutego 2010
Ogólnie rzecz biorąc Mel Gibson zawsze traci żonę w filmach, a Mad Max to prekursor gatunku Sci-fi. Kieszenie w kurtce obfitują towarami deficytowymi, więc poszukiwania w wymienionych miejscach obfitują w chwile radości i smutku. Jako że mój monitor wyłącza się średnio co trzydzieści sekund, pisanie tego sprawia mi wielką trudność.
Tak mniej-więcej minęły mi pierwsze trzy dni ferii, nie licząc soboty, niedzieli:
zaczniemy oczywiście od końca, ot o ja i michał, gramy sobie na gitarze:
to my, siedzimy na kanapie, oglądamy filmy, czytamy POEZJĘ i rozmawiamy o życiu:
to ja gram na gitarze, całkiem nieźle mi idzie:
a oto panowie w kuchni, piwco i kacio robią tosty, warto wspomnieć, że dnia poprzedniego robili spagetti z koncentratu kacpra babci, co zaowocowało dość niedoprawioną potrawą, którą mi kaczmar, można by powiedzieć - w ramach żartu, doprawił resztkami naszej mieszanki aromatycznej - z dużą przewagą curry, zioła angielskiego, fetą i czasem herbatą zwykłą. Tak czy siak - potrawa wydawała się smaczniejsza niż to, co mieli moi zacni koledzy na talerzu, także dziękuje Tomkowi za troskę:
Subskrybuj:
Posty (Atom)