czwartek, 17 września 2009

Pierwszy

Oj, czas na moją przestrzeń do egzaltacji. W końcu nie robię już zdjęć, malować nie maluję - bo nie potrafię, a nawet jakbym trochę potrafił, to i tak bym nie dawał moich dzieł, bo uważam to za żałosne. Tak więc przyszedł czas na coś, na czym będę mógł egzaltować się do woli, bez żadnych ograniczeń, a wy - moi czytelnicy będziecie mogli wczytywać się z wypiekami na twarzach. Nie będzie może to lektura wysokich lotów, nie będę tu was zaginał ciekawostkami, nie będę wygłaszał swoich teorii, nawet nie będę opisywał tego, co obecnie jest ważne. Będę się po prostu egzaltować. Moim życiem, rzecz jasna. Egzaltacja to raczej rzecz dziwna, ale dość powszechna w obecnych czasach. Mogę nawet wysnuć pewien wniosek - egzaltowanie jest stałą (w końcu klasa informatyczna) dla większości gimnazjalistów w wieku 13-14 lat. I tak właśnie zazwyczaj bywa, i mówię to bez słowa złośliwości, że to ów publiczne "podniecanie się" przechodzi w trzeciej klasie, choć oczywiście są wyjątki. I to w dwie strony. Wracając - tak czy siak możecie się spodziewać właśnie takich chaotycznych dość wpisów, ale w końcu to moja przestrzeń i mam szczere prawo robić z nią to, co mi się żywnie podoba - tak więc zaczynam moją przygodę z tym miejsce, oczywiście - istnieje cień szansy, że mi się znudzi. Blog są różne. A sam mogę uznać się za małego eksperta blogów, bo blogów przeczytałem całą masę. I jestem pełen podziwu dla różnorodności tematyki wywodów danych blogowiczów, dodając do tego tylko to, że ów blogowicze pochodzą z jednego bloga - to jest photobloga, którego głównym celem nie są wpisy, ale zdjęcia. Czytałem różne - popfilozoficzne, opisujące życie nastolatek, takie z poezją, i takie, w których sens jest ukryty pod trzema warstwami, a bez znajomości kontekstu ani rusz. Były religijne, take, które zawsze kończą się cytatem z pisma, a przez całą treść przewija się coś o Bogu, były blogi stricte (och, jakie słowo, ola byłaby dumna) emo, ale też bardzo optymistyczne i pełne radości. Zapomniałem - czytałem również takie, gdzie w notkach pojawiało się alter ego (dość ciekawe przeżycie), czytałem też takie, których mi nie wolno czytać. Naprawdę jestem pełen podziwu.

Tak więc. Jak minął dzień? (nie pytam już, hehehe (to właśnie ten znany, lubiany śmiech wojtera, którego tak nam brakuje w liceum numer siedem)). O. Żart. Właściwie to żart ów jest czymś niezwykłym, gdyż tworzony był (właśnie w jednym zdaniu zmieniłem czas) przez dwie, odmienne całkiem osoby. Bo pierwszą część wymyślił human, który to właśnie po tych trzech latach edukacji będzie albo aktorem, albo będzie wymyślał żarty. A druga część została dokończona przez mat-infa, który po liceum wybiera się na mechatronikę. Tak więc opowiadam: (pierwsza część)Po co dziadkowi laska? (druga część) Żeby mu obciągała. (i znów śmiech wojtera). Śmiech wojtera towarzyszył nam cały dzień, na wszystkich lekcjach, cóż, chyba wpisuje się w krajobraz nasze klasy. Tak przy okazji - teraz mamy 7 dziewczyn.

Wracając jeszcze do wczoraj - wczoraj był dzień długi i bardzo męczący. Bo i wstać trzeba było na 7.30, co jest wyczynem dość trudnym, ale wykonalnym. Lekcje racze przyjemne, ale - w szkole trzeba siedzieć. Ale po szkole czas przyszedł, żeby odwiedzić Marcina (i usłyszeć jego śmiech, którego nam tak brakuje). Z chlebem i solą czekaliśmy na niego przed szkołą numer osiem. I tak wizyta przebiegła dość przyjemnie, pierogi były zacne, choć raczej nieopłacalne (choć za dwie porcje tylko 11.30). Później mały spacerek. Tu oczywiście pozdrawiam Wojtera (i jego śmiech). Później, jakieś 30 minut później, przez godzinę wybierałem śruby, lakiery, szukałem odrdzewiaczy. W autobusie było raczej smutno, ale to osobna historia.

Właśnie ulałem sobie swojego pachnącego longsleeve'a.

I tak doszliśmy do finału - czyli moich przemyśleń muzycznych. Czas znów wrócić do korzeni Fisza - do pierwszej płyty i Czerwonej Sukienki, którą znam na pamięć. Pierwsza płyta bardzo hiphopowa, co cieszy mnie bardzo, bo stanowi pewnego rodzaju równowagę dla innych, młodszych płyt.

Nabrałem się, podnieciłem się i pobiegłem kupić Pepsi za 3,49. Okazało się, że to 1,5litra jest za 3,49.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz