sobota, 6 lutego 2010


Ogólnie rzecz biorąc Mel Gibson zawsze traci żonę w filmach, a Mad Max to prekursor gatunku Sci-fi. Kieszenie w kurtce obfitują towarami deficytowymi, więc poszukiwania w wymienionych miejscach obfitują w chwile radości i smutku. Jako że mój monitor wyłącza się średnio co trzydzieści sekund, pisanie tego sprawia mi wielką trudność.

Tak mniej-więcej minęły mi pierwsze trzy dni ferii, nie licząc soboty, niedzieli:

zaczniemy oczywiście od końca, ot o ja i michał, gramy sobie na gitarze:



dobra, to jest trochę gejowskie zdjęcie:


kacper, michał, marcin grają:


to my, siedzimy na kanapie, oglądamy filmy, czytamy POEZJĘ i rozmawiamy o życiu:


to ja gram na gitarze, całkiem nieźle mi idzie:


a oto panowie w kuchni, piwco i kacio robią tosty, warto wspomnieć, że dnia poprzedniego robili spagetti z koncentratu kacpra babci, co zaowocowało dość niedoprawioną potrawą, którą mi kaczmar, można by powiedzieć - w ramach żartu, doprawił resztkami naszej mieszanki aromatycznej - z dużą przewagą curry, zioła angielskiego, fetą i czasem herbatą zwykłą. Tak czy siak - potrawa wydawała się smaczniejsza niż to, co mieli moi zacni koledzy na talerzu, także dziękuje Tomkowi za troskę:

2 komentarze:

  1. Kuchnia to miejsce, które kochałam najbardziej na świecie Tam powstają takie pyszne rzeczy mmmmm. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. very nice to be here

    OdpowiedzUsuń