od pierwszego kwietnia wszystko się poprzestawiało.
połowa była dobra, druga połowa kwietnia jak najgorsza,
później był zachmurzony maj,
pamiętam, jak była powódź, a ja z kacprem poszliśmy na mały spacer przy puszkach koli.
wtedy, pierwszy raz od około miesiąca, wyszło słońce, to była radość.
czerwiec nie wiem, nie pamiętam.
a lipiec to taka wiosna trochę.
i cały ten czas, miej czy bardziej, leży pod cieniem jednego, kwietniowego dnia.
ale już mniej, nie potrzebni specjaliści, wystarczy nakrzyczeć na siebie i chmury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz